Pasty dla PG Wikia
Advertisement

Charlotte Morgan byłą zwykłą 17-latką. Mieszkała na przedmieściach niczym nie wyróżniającego się amerykańskiego miasteczka. Prowadziła zwyczajne życie. Jednak pewne wydarzenia zmieniły życie Charlotte na zawsze...

Ale zacznę od początku. Cała historia zaczyna się pewnego, słonecznego poranka. Charlie, bo tak ją wszyscy nazywali obudziła się. Wstała z łóżka. Tak jak codziennie wyrwała kartkę ze swojego kalendarza. Był 1 września - pierwszy dzień nowego roku szkolnego. Charlie nienawidziła tego typu dni. Nienawidziła szkoły, gdyż tam wszyscy uważali ją za dziwaczkę. Było tak od zawsze.

Charlotte nie była jak większość dziewczyn w jej wieku. Zamiast chodzić na imprezy i podrywać chłopaków wolała spędzać czas przy komputerze, słuchać metalu i rocka np. Metallica, The Beatles, Led Zeppelin itp. oglądać anime i co najważniejsze: czytać creepypasty. Uwielbiała pasty z dużą ilością krwi i flaków, a także te, w których są ukazane historie morderców, jakie motywy nimi kierowały itp. Jej ulubione historie tego typu to Eyeless Jack, Ben Drowned, Ticci Toby, Jeff The Killer i Slenderman. Ta ostatnia była najbliższa jej sercu. Pewnie dlatego, że była to pierwsza creepypasta, którą przeczytała. Może to był też podziw, szacunek, jak zwał tak zwał do głównego bohatera. Mogła 1000 razy czytać tą pastę, a i tak jej się nie nudziła. Była jej wielką fanką. Czasami marzyła, aby stać się jednym z Proxy. Odegrać się na swoich dręczycielach...

Ale na razie były to tylko marzenia. Charlotte udała się do łazienki. Rozebrała się i weszła do wanny. Wzięła gorącą kąpiel po czym owinęła się ręcznikiem. Zaczęła myć zęby. Spojrzała w lustro. Charlie była bardzo wysoką dziewczyną. Była chuda oraz blada jak ściana. Miała duże, szare oczy oraz długie, czarne włosy z grzywką zasłaniającą lewe oko. Piękna dziewczyna. Zaczęła się ubierać. Ciuchy przygotowała poprzedniego wieczoru. Ubrała bluzę z kapturem w jej ulubionym, czarnym kolorze z czerwonym napisem „KILL”, niebieskie jeansy i czarne Conversy. Uczesała swoje włosy. Jak zwykle zostawiła je rozpuszczone.

Poszła na śniadanie. W jadalni zastała swoich rodziców. Ojciec - George siedział przy stole i czytał gazetę. Matka - Caroline przygotowywała śniadanie.

"Siemaaa..." przywitała się Charlotte i natychmiastowo usiadła koło George'a.

"Witaj córeczko!" powitała ją matka i z uśmiechem położyła na stole naleśniki, które Charlie od razu zaczęła jeść.

"Znowu były jakieś porwania dzieci. Pisali, że tym razem zniknęło ich aż 7." powiedział ojciec.

"To straszne!" zdenerwowała się Caroline.

"Pewnie Slender ma dużo roboty." zaśmiała się Charlotte.

"Nie mów tak! Biedne dzieci!"

"Oj tam, oj tam." prychnęła Charlie i skoncentrowała się na jedzeniu.

Po śniadaniu Charlie pożegnała się z rodzicami i poszła na przystanek autobusowy. Niestety spotkał ją pech. Dziewczyna prawdopodobnie wstała za późno, gdyż autobus odjechał gdy tylko przyszła na przystanek.

"Zajebisty początek roku." pomyślała i zaczęła pogoń za środkiem transportu.

Nagle stało się coś dziwnego. Autobus zaczął jechać do tyłu i wreszcie stanął koło zszokowanej Charlotte.

"Co to do cholery było!?!" zdziwiła się. Weszła do autobusu i usiadła na pierwszym, lepszym wolnym miejscu. Ludzie, którzy tam byli zachowywali się jakby nic się nie stało.

Wreszcie dojechała do szkoły. Pierwszą miała matematykę. Jak zwykle usiadła w ostatniej ławce. Zawsze siedziała sama, gdyż nikt jej nie lubił. Próbowała pisać, ale inni uczniowie nie dawali jej spokoju. Kilku chłopców ciągle się do niej odwracało. Rzucali w nią papierkami. Kiedy lekcja się skończyła i dziewczyna wyszła z klasy ktoś przykleił jej na plecach kartkę z napisem „Suka”. Szybko ją odkleiła i wyrzuciła do śmieci.

Na korytarzu zaczepiły ją trzy dziewczyny. Najwyższa z nich, blondynka z rozpuszczony włosami i jasno-niebieskimi oczami miała na imię Stella. Niska, czarnooka brunetka, której włosy były związane w kok nazywała się Rose. Nicole miała zielone oczy, piegi i rude, długie włosy. Wszystkie z nich były mocno umalowane i ubrane w drogie ciuchy.

"O, nasza satanistka już przyszła!" zaśmiała się Stella. Była "przywódczynią" tej paczki.

"Daruj sobie, małpo." burknęła Charlotte. Chciała szybko pobiec do łazienki, jednak blondynka chwyciła ją za ramię.

"Gdzie idziesz, dziwaczko?" spytała drwiąco.

"Nie twoja sprawa."

"Pewnie znowu będzie się ciąć. Żałosna emo." powiedziała Nicole.

"No..." przytaknęła jej Rose. Nie była zbyt rozmowna i zawsze tylko przytakiwała swoim koleżankom.

"Wy...nic wam do tego co chcę robić!" wydarła się na cały korytarz Charlie. W jej oczach pojawiły się łzy. Była bardzo wrażliwą i słabą psychicznie osobą. Znowu próbowała uciec, jednak Stella podstawiła jej nogę. Upadła. Z jej otwartego plecaka wysypały się rysunki. Przedstawiały: Slendermana, który za pomocą swoich macek dusił jej dręczycieli; Jeffa, który przebijał serce Stelli nożem; zmasakrowane ciała uczniów itp. itd. Na twarzach dziewczyn przez chwilę było widać strach, jednak potem zaczęły się śmiać.

"SADYSTKA!" krzyknęła blondynka.

"ONA CHCE NAS WSZYSTKICH ZABIĆ!" dodała ruda.

"No..." przyznała im rację Rose.

Na domiar złego kilkunastu innych uczniów zebrało się wokół leżącej dziewczyny.

"Trzeba cię zamknąć w psychiatryku, psychopatko." na twarzy blondyny pojawił się triumfujący uśmiech.

"Przestańcie mnie tak nazywać!" płakała Charlotte.

"Emo!" zaczęła Stella.

"Odmieniec!" powiedziała Nicole.

"Satanistka..." niepewnie dodała Rose.

"Sadystka!" śmiała się Stella.

"Morderczyni!"

"Gotka..."

"Nie...nie...nie..."

"Psychopatka!"

"Dziwaczka!"

"Demonica..."

"Nie!"

"Suka!" odezwał się z tłumu jakiś chłopak.

"Dziwka!" dodała jakaś dziewczyna.

"PRZESTAŃCIE!" darła się bezsilna Charlotte.

Wszyscy zaczęli obrzucać ją wyzwiskami. Podeptali jej rysunki. Pluli na nią. Niektórzy chłopacy zaczęli ją kopać. Nicole wyjęła telefon i zaczęła to wszystko nagrywać.(Była typem człowieka, który wszędzie nosi go ze sobą.) Całą tą akcję przerwał dzwonek. Wszyscy poszli na lekcję rzucając obelgi pod adresem nastolatki. Wszyscy poza biedną Charlie. Pozbierała swoje prace, włożyła je plecaka i z płaczem pobiegła do łazienki. Zamknęła się w jednej z kabin. Płakała. Znowu pobita, znowu upokorzona. Dlaczego musiała być kozłem ofiarnym? Dlaczego nie mogła znaleźć przyjaciółki od serca? Wyjęła żyletkę. Powoli przecinała nią swoją, prawą rękę. Zakryła ranę rękawem bluzy.

"Kiedyś oni wszyscy pożałują..." wyszeptała.

Po lekcjach jak zwykle pojechała autobusem do domu. Podczas jazdy cały czas myślała o tym co przydarzyło jej się rano. Wróciła do domu. Matka stała przy garach, a ojciec był w pracy. Jak zwykle.

"Hej, Charlie!" przywitała ją Caroline.

"Elo." odparła krótko jej córka.

"Dziś na obiad jest twoje ulubione spaghetti!"

"Nie mam ochoty jeść."

"Czemu?"

"Po prostu nie mam ochoty..." Charlie szybko poszła do swojego pokoju i zamknęła się w nim. Jej królestwo. Czuła się w nim swobodnie. Rzuciła plecak na podłogę. Szybko rozsiadła się wygodnie na łóżku i włączyła laptopa. Wpisała w wyszukiwarkę adres www.creepypasta.wikia.com Po raz setny zaczęła czytać pastę o Slenderze. Założyła słuchawki i włączyła sobie Nothing Else Matters Metallici. Odpłynęła.

Dziewczyna resztę dnia spędziła przy komputerze. Zadania spisała z internetu. O godzinie 19:00 postanowiła otworzyć okno, aby wpuścić do pokoju trochę bryzy. Kiedy to zrobiła nagle usłyszała jakiś szept.

"Idź do lasu." powiedział.

"K-kto to mówi?" zapytała.

"Dowiesz się kiedy pójdziesz do lasu." otrzymała odpowiedź.

"Do lasu...chwila...czyżby to był...Slender?!" myśli przemykały jej przez głowę. Zamknęła laptop. Znowu podeszła do okna.

"Raz kozie śmierć." pomyślała i wyskoczyła. Pobiegła do pobliskiego lasku. Kiedy się tam znalazła zaczął padać deszcz.

"Kurde, po co tu przychodziłam?" spytała samą siebie. Nagle zauważyła, iż na jednym z drzew jest wywieszona kartka. Pisało na niej "Idź w prawo".

"Dobra Slendy, zrobię jak chcesz." uśmiechnęła się do samej siebie. Podążała zgodnie ze wskazówką. Wkrótce natrafiła na kolejną kartkę. Jej treść brzmiała "Idź prosto."

Kolejna kartka, znowu "Idź w prawo". Ostatnia wiadomość brzmiała "Idź w lewo". Charlotte doszła na staw. Niespodziewanie wszystko stało się czarno-białe. Ostatnią rzeczą jaką widziała nastolatka był niezwykle wysoki i szczupły mężczyzna o białej karnacji ubrany w czarny garnitur. Nie miał twarzy...

Charlie obudziła się w swoim pokoju. Leżała w łóżku, przykryta kołdrą. Była naga. Nic nie pamiętała z poprzedniego dnia, od chwili kiedy spotkała Slendera. Pomyślała, iż był to tylko sen, jednak zwątpiła w to kiedy zauważyła, iż na jej ciele jest mnóstwo ran, blizn i zadrapań. Co dziwne nic jej nie bolało. Zobaczyła, że na stoliku nocnym leżała kartka. Pisało na niej "Przeszłaś próbę. Gratulacje".

"Jaką próbę?" pomyślała.

Włożyła kartkę do swojego plecaka, gdyż nie chciała żeby rodzice ją zobaczyli. Wstała z łóżka. Znowu wyrwała kartkę z kalendarza. Postanowiła się ubrać. Założyła bieliznę, a na nią t-shirt, legginsy, skarpetki i trampki. Wszystko w kolorze czarnym. Potem udała się do łazienki gdzie umyła się i uczesała. Poszła do jadalni. George i Caroline zachowywali się jakby nic się nie stało.

Charlotte siedziała w ławce na lekcji historii. Na przerwie została brutalnie pobita przez kilku chłopaków. Nie odczuwała żadnego bólu. Była rozkojarzona i myślała tylko o tych wszystkich dziwnych wydarzeniach jakie ją spotkały. Nagle drzwi się otworzyły. Weszła przez nie dyrektorka pani Brown i jakaś dziewczyna. Miała ona zielone oczy i brązowe, rozpuszczone włosy z końcówkami zafarbowanymi na niebiesko. Była wysoka i miała szczupłą, wysportowaną sylwetkę.

"To jest Kathy Jones - nowa uczennica. Wcześniej mieszkała w Los Angeles. Mam nadzieję, że będziecie dla niej mili." powiedziała pani Brown i wyszła. Nowa usiadła w ławce i lekcja trwała dalej.

Na następnej przerwie Charlie jak zwykle siedziała w kącie korytarza i rysowała portret Jeffa The Killera. Niespodziewanie podeszła do niej Kathy.

"Hej." powitała ją.

"Siema." odparła krótko Charlotte i szybko schowała rysunek do plecaka, gdyż bała się, że nowa koleżanka ją wyśmieje.

"Czemu siedzisz sama?" spytała Kathy.

"Aaa...tak po prostu."

"Jestem Kathy, a ty?"

"Charlotte. Mów mi Charlie."

Dziewczyny zaczęły rozmawiać. Okazało się, że obie słuchają tej samej muzyki. Przypadły sobie do gustu.

Czas mijał. Kathy szybko zaaklimatyzowała się w nowej szkole. Co raz częściej rozmawiała z Charlotte. Stały się przyjaciółkami. Kathy często do niej przychodziła po szkole. George i Caroline cieszyli się, że ich córka wreszcie ma jakąś koleżankę. Charlie nadal była gnębiona w szkole, jednak nie przejmowała się tym. W końcu miała kogoś komu mogła się wyżalić. Jej życie nadal było pełne dziwnych wydarzeń. W jej snach zaczął pojawiać się Slender. Zwykle były to krótkie sny podczas których dziewczyna leżała na łóżku i nie mogła się ruszyć, a Slenderman stał nad nią i się w nią wpatrywał.

Zwykły poniedziałek. Charlie wyszła z sali lekcyjnej. Pani Brown znowu zatrzymała ją po lekcjach, gdyż miała pretensje o jej słabe oceny z geografii. Kathy obiecała jej, że poczeka na nią na korytarzu. Charlotte nie przejęła się kazaniem dyrektorki. Myślała tylko o tym, że za tydzień ma 18 urodziny. Miała zamiar zaprosić na nie swą przyjaciółkę. Dostrzegła Kathy na drugim końcu korytarza. Co dziwne stała tam razem ze Stellą, Nicole i Rose. Rozmawiały o czymś. Charlie schowała się za szafką i podsłuchiwała.

"Hehe, jaka ona jest żałosna!" śmiała się Stella.

"No..." przytaknęła Rose.

"Ciągle gada o jakiś horrorach, morderstwach i innych takich rzeczach. Jeszcze ciągle mi się żali jaka to ona jest biedna i samotna! Debilka." mówiła z uśmiechem na ustach Kathy.

"Niezłą masz teraz służącą, Kathy." mruknęła Nicole.

"Nom. Robi wszystko co chce. Mogę odpisywać od niej lekcje itp."

W oczach Charlie pojawiły się łzy. Dlaczego? Dlaczego nawet ona musiała ją zdradzić? A uważała ją za przyjaciółkę...

Nie wytrzymała. Podbiegła do Kathy i rzuciła się na nią. Okładała ją pięściami z okrzykiem "Czemu mi to zrobiłaś?!". Ona krzyczała, jej twarz była cała we krwi. Pani Brown usłyszała krzyki i wybiegła z sali lekcyjnej. Rozdzieliła obie dziewczyny.

"OBIE DO MOJEGO GABINETU!" krzyknęła, a Charlie i Kathy poszły za nią.

"Wariatka! Trzeba ją zamknąć w psychiatryku!" powiedziała Stella kiedy one poszły.

"No..." przytaknęła jej Rose.

"Takich jak ona trzeba izolować od społeczeństwa..." prychnęła Nicole.

Kiedy rodzice dowiedzieli się o występku Charlie bardzo się na nią wściekli. Dali jej szlaban na telewizor i komputer. Nastolatka była zarazem wściekła i zrozpaczona. Dlaczego nie mogła znaleźć prawdziwej przyjaciółki?

Trzy dni później Charlotte z nudów postanowiła pójść na strych. Dawno tam nie była. Od razu przypomniały jej się czasy dzieciństwa kiedy całe dnie tam przesiadywała i oglądała pamiątki rodzinne. Nagle natrafiła na jakiś kufer. Otworzyła go. Ku jej zdziwieniu znalazła tam...kosę! Jej ostrze było czarne, a reszta czerwona. Przez chwilę dziewczyna sobie wyobraziła jak zabija Kathy za pomocą tej broni. Postanowiła ją zatrzymać, ale nie powiedziała o tym rodzicom.

Następnego dnia jak zwykle poszła do szkoły. Kiedy weszła na korytarz zamurowało ją. Na ścianach było pełno jakiś wycinków z gazety. Podbiegła do jednej z nich i przeczytała:

RZEŹNIK Z DENVER!

Dnia 8 marca 1979 roku w Denver, w stanie Kolorado pracownik firmy "Johnson i spółka" George Morgan za pomocą kosy zamordował swojego szefa Harry'ego Johnson'a oraz dwóch pracowników: Trevor'a Black'a i Thomas'a Smith'a.

Mężczyzna został skazany na 15 lat pozbawienia wolności ponieważ był niepoczytalny, a poza tym od kilku lat był ofiarą mobbingu ze strony zamordowanych.

Morgan został nazwany "Rzeźnikiem z Denver".

"To jedno z najbrutalniejszych morderstw ostatnich lat" mówi policjant Justin Blake.

Charlie była zszokowana. Jej ukochany tata...zabójcą?! To niemożliwe! Koło niej przeszli jacyś chłopacy, którzy nazwali ją "córką mordercy". Charlotte już wiedziała kto mógłby za tym stać. Pobiegła do łazienki gdzie zastała Stellę, Nicole, Rose i Kathy, która stała się już pełnoprawną członkinią bandy Stelli. Plotkowały sobie w najlepsze.

"O, córka mordercy przyszła!" powiedziała Stella.

"Suko, gadaj. To twoja sprawka?" Charlotte spojrzała na Kathy.

"No co? Znalazłam to wśród starych gazet swoich rodziców. Skserowałam to i rozwiesiłam. Chciałam po prostu powiadomić wszystkich, że do naszej budy chodzi córka mordercy. Hehe, co się tak gapisz? Chcesz mnie zabić? Tak jak twój tatuś?" drwiła z niej brunetka.

Charlie nic nie powiedziała. Nie mogła. Znowu zaczęła płakać. Wzięła jeden z wycinków i pobiegła do domu.

"Charlie? Co ty tu robisz?" zapytała Caroline.

"Nie powinnaś być w szkole?" mruknął George, który tego dnia akurat miał wolne. Miał przerażony wyraz twarzy kiedy córka pokazała mu artykuł. "Skąd ty go masz?!"

"Kathy znalazła to i rozwiesiła na korytarzu! Teraz wszyscy w szkole nazywają mnie córką mordercy!" darła się dziewczyna.

"K-kochanie uspokój się..." próbowała załagodzić sytuację matka.

"JAK MAM SIĘ USPOKOIĆ?!"

"Ja wszystko ci wytłumaczę...naprawdę byłem pracownikiem tej firmy. Oni nie dawali mi żyć, drwili ze mnie, niszczyli mi psychikę. Nie wytrzymałem i zrobiłem to...nie, nie żałuję tego ani trochę. W więzieniu poznałem twoją matkę, która była skazana za drobne kradzieże. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. Kiedy wreszcie skończyłem swoją karę wzięliśmy ślub. Wyjechaliśmy do tego miasteczka, na drugi koniec USA. Tutaj urodziłaś się ty. Już prawie nikt nie pamiętam o tej sprawie. Prowadziliśmy szczęśliwe życie...nie chcieliśmy ci o tym mówić, gdyż mogłabyś nas znienawidzić..."

"TERAZ WŁAŚNIE WAS NIENAWIDZĘ!" krzyknęła Charlotte. Pobiegła do swojego pokoju i zamknęła się w nim. Nie wychodziła z niego przez cały dzień.

Tej nocy miała kolejny, dziwny sen. Wszystko było czarne. Nagle ujrzała twarze ludzi, którzy ją skrzywdzili: jej matki, ojca, Stelli, Rose, Nicole i Kathy. Usłyszała szept "Zabij ich, zabij". Ogarnęło ją dziwne uczucie. W jednej chwili znalazła się na jakimś klifie. Ktoś ją popchnął. Spadła. Usłyszała jakiś szydercy śmiech...to był śmiech Kathy. Niespodziewanie pojawił się przed nią Slender. Wyciągnął rękę do Charlotte. Złapała ją.

Obudziła się. 8:00. Wstał kolejny dzień. Charlie znów ogarnęło to dziwne uczucie. Szeroko się uśmiechnęła. Wyjęła z pod łóżka kosę - tą samą kosę, której używał jej ojciec.

"Muszę ich zabić...muszę spełnić prośbę Slendy'ego" pomyślała po czym krzyknęła "Mamo! Tato! Ja...chciałabym spędzić z wami trochę czasu, tak jak w dzieciństwie."

"To wspaniale, że już się na nas nie gniewasz." usłyszała głos swojej mamy. "Choć do nas!"

Rodzice się ucieszyli, jednak uśmiech zszedł im z twarzy kiedy zobaczyli swoją córkę z psychopatycznym uśmiechem i z kosą w dłoni.

"Wiecie co...moglibyśmy pójść na jakąś wycieczkę. Tak, to świetny pomysł...WYBIERZMY SIĘ NA WYCIECZKĘ DO PIEKŁA!"

Charlotte szybko podbiegła do George'a i wbiła mu kosę w brzuch. Upadł. Dziewczyna pastwiła się nad swoim ojcem. Raniła go w najczulsze punkty, jego krzyk był muzyką dla jej uszu. Odszedł z tego świata w bólu i agonii. Caroline była zszokowana, nie mogła się ruszyć, strach ją sparaliżował. Bardzo się bała.

"Ch-Ch-Charlie...dlaczego to zrobiłaś?!" wyjąkała przerażona.

"Slendy mi kazał!" odpowiedziała jej córka po czym się roześmiała. "On jeden mnie rozumie! On jeden coś dla mnie znaczy! Jest moim jedynym przyjacielem. Nie ty, nie ojciec, nie ta suka Kathy, on!"

"C-Co?"

"Sorki mamusiu, ale Slendy prosił żeby ciebie też zabić."

Zaczęła zbliżać się do swojej rodzicielki. Ona chciała uciec, jednak córka ją przytrzymała.

"Wybierzmy się na wycieczkę do Piekła!" krzyknęła Charlotte. Powaliła mamę na ziemię i zaczęła przecinać jej ciało kosą. Krew lała się strumieniami, ofiara błagała o litość, ale na marne. Kiedy Caroline już nie żyła, Charlie postanowiła jeszcze się z nią pobawić i zebrać jej organy. To samo zrobiła z ciałem George'a.

"Hmm...chyba zacznę je kolekcjonować..." wpadła na pomysł morderczyni.

Zastanawiała się jeszcze co zrobić z martwymi ciałami. Odcięła im głowy. Pomyślała, iż trzeba się podpisać na swoim "dziele". Za pomocą krwi napisała na ich czołach słowo "CHARLIE", jednak po chwili namysłu dodała "THE PSYCHO" co w sumie formowało napis "CHARLIE THE PSYCHO". To będzie jej nowy pseudonim.

"To chyba już wszystko." pomyślała. Udała się do łazienki, gdzie umyła się i przebrała. Spojrzała w lustro. Nadal miała swój psychopatyczny uśmieszek.

"Ciekawe czy Slendy'ego spodoba się mój uśmiech..." nagle ją olśniło. Chciała uśmiechać się już wiecznie. Wzięła igłę i nici. Zszyła swoje usta w wielki uśmiech. Zadowolona z siebie poszła do swojego pokoju. Jak gdyby nigdy nic włączyła laptopa. Już nie miała szlabanu. Resztę dnia spędziła przy komputerze. Przeglądała fanarty ze Slenderman'em i czytała creepypasty.

Następny dzień. Kiedy Charlie się obudziła pierwszą czynnością, którą zrobiła było spojrzenie na zegarek.

"O, jak późno. Spóźnię się do szkoły!" wstała z łóżka.

Wyrwała kartkę z kalendarza. 16 marca - dzień jej 18-stych urodzin. Miała zamiar sprawić sobie najlepszy prezent w swoim życiu. Błyskawicznie się umyła i uczesała. Wyjęła z szafy pierwsze z brzegu ciuchy - czarny sweter, czarne spodnie i czerwone buty i je ubrała. Do jednej z tylnych kieszeni swych spodni włożyła kilka małych sztyletów, a do drugiej pistolet. Wzięła jeszcze swoją kosę oraz dużą, torbę. Wybiegła z domu.

Autobus już odjechał. Dziewczyna, jednak znalazła sposób, aby szybko dotrzeć do szkoły. Dostrzegła jakiegoś młodego chłopaka. Stał koło swojego motocyklu i sprawdzał Facebooka na tablecie. Już chciał wsiąść na motor, kiedy dostał kulką w głowę. Padł na ziemię martwy. Zabójczyni szybko przecięła jego ciało kosą, zebrała organy i włożyła je do torby, odcięła mu głowę, napisała niej swój pseudonim, wlazła na motor i pojechała.

Wreszcie dotarła do budynku. Szybko i niepostrzeżenie wkradła się do damskiej toalety przez okno. Była bardzo zwinna. W łazience spotkała Kathy, która myła sobie ręce. Kiedy zobaczyła swoją byłą "przyjaciółkę" aż wybałuszała oczy i otworzyła usta.

"Ch-Ch-Charlie...to ty?" wydukała przerażona. Zabójczyni pokręciła głową na tak. "J-Ja...chciałam cię przeprosić...wiesz...zrozumiałam swój błąd...nadal możemy być przyjaciół..." nie dokończyła, bo psychopatka uderzyła ją kosą. Upadła.

Pokazała Kathy środkowy palec. Ona wstała i z krzykiem próbowała uciec do jednej z kabin, jednak Charlie była szybsza i też się do niej wślizgnęła. Powaliła ją na ziemię i zaczęła ją kopać i bić.

"Proszę...wybacz mi! Błagam!" jęczała Kathy, a Charlie odcięła jej język. Wzięła jeden ze sztyletów i zaczęła rozcinać jej brzuch.

Zwabieni krzykami Kathy do toalety wbiegli przestraszeni: dyrektorka pani Brown, matematyk pan Harrison i jakiś niski brunet, który prawdopodobnie zawiadomił o tych krzykach nauczycieli. Nastolatka go rozpoznała, był jednym z tych chłopaków, którzy kopali ją kiedy leżała na korytarzu 1 dnia szkoły.

"CO TU SIĘ DZIEJE?!" krzyknął zszokowany pan Harrison. Widok był przerażający: w kabinie leżała nieżywa Kathy, miała zmasakrowane ciało, głowa była odcięta, na jej czole było napisane "CHARLIE THE PSYCHO", na ścianie widniał krwawy napis "WYBIERZMY SIĘ NA WYCIECZKĘ DO PIEKŁA", koło ofiary stała Charlie cała we krwi, która zbierała organy ofiary. Na ich widok psychopatka im pomachała i zaczęła do nich powoli zmierzać.

"Nie podchodź do nas!" krzyknął chłopak.

18-latka wykręciła mu ręce po czym powaliła go na ziemię. Przecinała jego ciało kosą, była bezlitosna. Pani Brown zwymiotowała. Charlie szybkim ruchem odcięła jej głowę. Matematyk próbował ją przytrzymać. Wołał o pomoc. Charlie dźgnęła go sztyletem w oko. Mężczyzna jęknął. Potknął się o martwe ciało bruneta i wypadł przez otwarte okno. Uderzył głową o duży kamień. Zmarł.

Czarnowłosa wykonała wszystkie czynności, które zwykle robiła kiedy kogoś zabiła po czym wybiegła na korytarz. Wszyscy uciekali przed nią w popłochu. Charlie dostrzegła stojące przy szafkach Stellę i Nicole. Zaszła je od tyłu i wbiła Nicole sztylet w brzuch. Krzyczała, płakała i próbowała się wyrywać. Na marne. Zabójczyni poderżnęła jej gardło. Stella próbowała uciekać, jednak Charlie The Psycho ją zatrzymała.

"Ch-Charlie...ja...przepraszam..." w oczach blondynki pojawiły się łzy. Charlie wbiła jej kosę w serce. Stella umarła. Morderczyni nigdzie nie mogła znaleźć Rose, która prawdopodobnie nie przyszła tego dnia do szkoły.

"I tak ją kiedyś dopadnę." przemknęło czarnowłosej przez myśl.

Każdy uczeń, każdy pracownik szkoły został brutalnie zamordowany. Zabijała z zimną krwią. Nie miała żadnych wyrzutów sumienia. Nie była już niepewnym siebie, kozłem ofiarnym. Stała się bezlitosną maszyną do zabijania. Wszystkie ofiary były pozbawione organów, a na ich odciętych głowach widniał napis "CHARLIE THE PSYCHO".

"Muszę się spotkać ze Slendy'm....teraz!" pomyślała 18-latka.

Pobiegła do lasu. Tym razem nie było tam żadnych kartek. Nie przeszkadzało jej to. I tak znała drogę. Poszła do tego samego stawu. Spotkała tam jego - ogromnie wysokiego mężczyznę z mackami i białą skórą ubranego w czarny garnitur. Nie posiadał twarzy.

"Witaj Charlotte. Cieszę się, że spełniłaś moją prośbę." przemówił. "Teraz otrzymasz zasłużoną nagrodę."

Nagle oplótł jej ciało swymi mackami. Poczuła się bardzo dziwnie. Jej ciało zalśniło blaskiem. Puścił ją. Dostrzegła swoje odbicie w wodzie - jej włosy bardzo się wydłużyły, dosięgały ziemi. Skóra zmieniła kolor - nie była już blada, była po prostu biała. Plecy ją piekły. Miała tam tzw. Operator Symbol czyli kółko przekreślone znakiem "x" - symbol Proxy.

"Teraz będziesz mogła porozumiewać się telepatycznie. Tak jak ja."

"Dziękuje! Wyglądam teraz świetnie!" ucieszyła się dziewczyna.

Slender pogłaskał ją po głowie.

"Charlotte...mam co do ciebie wielkie plany."

"Nie jestem Charlotte. Charlotte Morgan umarła. Od teraz nazywam się Charlie The Psycho."

skopiowane z:

http://pl.creepypasta.wikia.com/wiki/Charlie_the_Psycho

Advertisement