Pasty dla PG Wikia
Advertisement

Anglia, Londyn 08.01.2003 r.

Pewna blondynka szła ośnieżonym chodnikiem. Jej twarzy była pokaleczona, oczy miała opuchnięte z powodu łez. Ubrana była w czarną bluzkę, bluzę i jeansy. Na nogach miała kozaki ozdobione łańcuchami i czachami z metalu. Po kilku minutach drogi weszła do pewnego opuszczonego budynku. Po chwili usiadła pod ścianą i skuliła się, popłakując. Była sama, a przynajmniej ona tak myślała. Z kieszeni bluzy wyciągnęła żyletkę, po czym podciągnęła rękaw, aby podciąć sobie żyły. Wtem usłyszała głos "Nie rób tego!". Z cienia wyszła dziwna postać, wyglądała jak diabeł.

— Po co tak szybko kończyć życie?

Blondynka spojrzała na niego lekko zdziwiona.

— Bo jest ono okrutne. Sprawia mi tylko ból!

— Czemu by go nie odmienić? Ulepsz ten świat, niech będzie lepszy, aby nigdy nikt nie cierpiał tak jak ty.

Ta propozycja ją uszczęśliwiła, lecz po chwili sposępniała.

— Ja nie mam... Ty mi zamierzasz dać taką moc?

— Mądra dziewczynka.

Uśmiechnął się do niej złowieszczo, po czym pstryknął palcami i zniknął. Dziewczyna nagle zemdlała na kilka godzin. Obudziła się w swoim pokoju, wstała zmęczona i podeszła do lustra. W nim zobaczyła inną siebie — jej oczy się zmieniły. Jedno wyglądało jak tego diabła, lecz tęczówka była fioletowo — różowa, drugie miało satanistyczny znak oraz było żółte. Włosy wydłużyły się oraz pociemniały, usta były w kolorze krwi. Wtem usłyszała głos matki.

— Ty mała szmato, złaź na dół, ale już!

Zeszła wściekła na dół do matki, która jak zwykle była pijana. Na dole, pierwsze co zobaczyła, to swoją upitą rodzicielkę.

— Czy ty choć raz nie możesz być trzeźwa?!

— Nie krzycz na mnie smarkulo! Zapomniałaś chyba, gdzie twoje miejsce!

Kobiet już uniosła rękę, żeby uderzyć dziewczynę lecz... Ona ją złapała. Spojrzała w jej oczy i powiedziała tylko.

— Jeżeli to ty tak niszczysz moje życie, to musisz umrzeć!

Następnie kobieta zaczęła się palić w ogniu swej złości. Dziewczyna wyszła przed dom, aby poszukać reszty swoich oprawców. Natknęła się na kilku przy jeziorze. Gdy ją spostrzegli, jeden wykrzyknął.

— Paczcie kto wrócił! Nasz ulubione dziwadło, Erica!

— Nie jestem Erica, tylko Lie!

W tym momencie niebo zrobiło się szare przez chmury burzowe, z których zaczął padać grad. Po chwili wszystkie światła zgasły, nawet słońce. Gdy ponownie wszystkie źródła światła zaczęły świecić, przy jeziorze nikogo nie było.

Wszyscy oprawcy Lie obudzili się w starym zakładzie psychiatrycznym. Byli w kaftanach oraz przykuci do ściany. Zaczęli wrzeszczeć ze strachu, żeby ktoś im pomógł.

— Cicho! Nikt wam nie pomoże, tak samo jak mi jeszcze wczoraj oraz wcześniej.

Podeszła do nich z szerokim uśmiechem, który obnażał ostre kły. Sięgnęła po narzędzia, z których wybrała piłę.

— Zawsze się zastanawiałam, co czują postacie z Creepypast podczas mordowania. Ale teraz mam szansę to zmienić!

Zaczęła się śmiać przeraźliwie. Podeszła do swojej pierwszej ofiary, której zaczęła wycinać serce. Gdy je wyjęła, wycięła na nim napis "Kochałam cię, a ty wzgardziłeś moimi uczuciami". Podeszła do chłopaka na samym końcu, po czym podarowała mu ten prezent. Zatrzepotała rzęsami, wycinając na jego skórze serduszka przebite strzałami. Po tych dwóch ofiarach nie miała ochoty droczyć się z resztą, więc zamordowała ich od razu.

Ciała znaleziono w ich łóżkach. Lie zaś odeszła w świat, aby nikt już na nim nie zaznał cierpienia.

Advertisement