Pasty dla PG Wikia
Advertisement

Był poniedziałek. Nie do końca ciepły, niebo było szare. Emily nie należała do tego typu osób, które czerpały radość z blasku słońca, który zniknął na dzisiaj za chmurami. Zamiast w weekendy iść z koleżankami do kina czy na pizzę, wolała zostać w domu i cieszyć się samotnością.

Ciemnowłosa dziewczyna powoli otwierała oczy, gdy usłyszała głośny huk i odgłos tłuczonego szkła. Już wiedziała, co się święci. Żeby się nie narażać na kpiny oraz obelgi za strony swoich rodziców i brata, postanowiła nie schodzić na dół, póki na dole się nie uspokoi. Głupotą nie grzeszyła i znała wybuchowy temperament swojej rodziny.

Gdy zeszła na śniadanie, zauważyła, że kuchnia była pusta. Wcale jej to nie zasmuciło. Wręcz przeciwnie – ucieszyła się. Po zjedzeniu śniadania, które składało się z dużej ilości płatków z mlekiem, poszła do szkoły. Szła jak najwolniej się dało, lecz droga, którą zawsze szła, wydawała się o wiele krótsza niż zwykle. Nim się obejrzała, była w szkole. Gdy tylko przekroczyła mury tego piekielnego miejsca, usłyszała krzyki, które niestety były obelgami skierowanymi do niej.

– Proszę, proszę... Widzę, że przyszła Wiecznie Płacząca – usłyszała koło ucha – Jesteś odważna? – spytała Jessica.

– Może i tak – odparła Emily.

– Jak tak, to zgadnij jaki jest dziś dzień – powiedziała szyderczo.

– Halloween?

– Nie, wiesz? Gwiazdka – odparła z sarkazmem Jessica – Oczywiście, że Halloween. Jak już mówiłam, dziś o północy masz przyjść do tego starego domku w lesie.

– Po co?

– Zobaczysz – Uśmiechnęła się szyderczo – Pamiętaj, dziś północ w domku w lesie. Na miejscu ci powiem co dalej.

I odeszła. Tym razem nie wrzeszcząc na cały korytarz, tylko dziwnie cicho, dziewczyna poszła do klasy.

Lekcje minęły. Emily poszła do domu. Na szczęście nikogo nie było. Żeby się nie narazić na swojego brata, szybko poszła do swojego pokoju.

Gdy tylko weszła do swojego pokoju, poczuła się dziwnie. Tak, jakby ktoś ją obserwował. Gdy spojrzała w kąt pokoju, zobaczyła człowieka ubranego jak typowy dres z podwórka z maską. Potem poczuła tylko ból.

Ocknęła się w ciemnym pomieszczeniu. Obok siebie zauważyła jakąś paczkę oklejoną papierem i kosę. Paczka.. Wyglądała na zwykłą. Lecz uwagę skupiła na kosie. Miała długi, drewniany drzewiec i ostrą, długą klingę. Gdy otworzyła paczkę, okazało się, że to... Ubrania. Ostatnia rzecz jakiej mogła się spodziewać. Była to czerwona sukienka do kolan oraz igłę z nicią? Sukienka była krótko mówiąc.. Piękna. Ale co miała wspólnego z nią, igła i nić?

Dziewczyna postanowiła się przebrać. Gdy zobaczyła swoje lewe oko i ogólnie całą twarz, prawie zemdlała.Oczy były suche, tęczówki i źrenice były zamglone. Przecież nie może się tak pokazać. Wpadła na pewien pomysł. Dosyć ryzykowny, lecz miała do wyboru paradować z dwiema ranami albo zszyć te rany.. Dwie rany, które zaczynały krzepnąć. Popatrzyła na zegar, który wisiał w kącie. Była już prawie północ. Przypomniała sobie o spotkaniu w lesie. Gdy wychodziła z domu, zobaczyła przed drzwiami maskę. Była to prosta biała maska z czarnym uśmiechem. Należała chyba do tego dresa. Na wszelki wypadek wzięła ją ze sobą. 

Pobiegła na miejsce spotkania.  

– O! – powiedziała szyderczo Jessica – Jednak przyszłaś. A już się bałam, że nie przyjdziesz. Wtedy cały plan poszedłby na marne.

– Co?! Jaki plan?

– Napadli cię? Chyba tak. Prosiłam ich o nie zabicie cię.

– Czekaj... To przez ciebie miałam wyschnięte oko i te dwie rany na polikach?!

– Tak – uśmiechnęła się dumnie.

– Ale dlaczego?!

– Miałam do wyboru zabić cię, ale nie chciałam tego robić. Powinnaś mi dziękować. Zresztą i tak nikt cię nie zapamięta, nawet jeśli zginiesz. Nikt cię nie lubi, nie masz przyjaciół. Nikomu na tobie nie zależy. Nie będzie problemu. Nikt nie zauważyłby twojej śmierci. Po co masz się męczyć..

,,Nikomu na mnie nie zależy" Słowa dziewczyny przebiegły jej przez głowę. "Nikt mnie nie lubi. Skoro mówi, że nikt mnie nie pamięta, i nie zauważyłby mojej śmierci to... Nie jestem sama. Nikt JEJ nie zapamięta". Emily nie zauważyła, że się uśmiechnęła.

– Nie płacz – szepnęła – Nikt cię nie zapamięta.

– Co?  

Nim zauważyła, dziewczyna nosząca imię Jessica padła na podłogę. Emily nie zwracała na nią większej uwagi. Przerażona widokiem uciekła do domu.

Cała rodzina była w budynku. Matka z ojcem siedzieli na kanapie, a brat siedział w pokoju. Dziewczyna wdrapała się do swojego pokoju przez okno i szybko spakowała do plecaka najważniejsze rzeczy i wzięła kosę. Zeszła na dół. Nie tracąc czasu, szybko założyła maskę i odcięła kosą głowy swoich rodziców. Została jeszcze jedna osoba.

John siedział przy biurku, nabijając kolejny level w grze komputerowej. Nagle poczuł czyjąś obecność. Szybko wziął do ręki duże nożyczki, które miał pod ręką i się odwrócił. Za nim stała jego siostra.

– Emily?! Co ty odwalasz?!

– Nie płacz braciszku – szepnęła – Nikt cię nie będzie pamiętał, a mnie zapamiętają MILIONY!

– Nie! Czemu to robisz?!

– ZEMSTA! Słyszałeś o czymś takim? Przez 16 lat byłam obrażana i okłamywana. Teraz przyszedł czas na zapłatę.

Siłą wyrwała mu z ręki nożyce i wbiła w szyję. Nim zginął, przypomniały mu się wszystkie chwile, które spędził z siostrą.

– E... Emmm...Emily – wychrypiał – cz... czemu mi to z... zrobiłaś?

–By usłyszały o mnie miliony.

Advertisement